ďťż
Cienka Czerwona Linia 3, Barczewko, 11.10.2009




Janek - N paź 11, 2009 5:06 pm
" />Tym razem reportarz krotszy jako i sama gra

Terenem gry byl polozony w lesie kanion o stromych (i sliskich) zboczach dolem ktorego plynal strumyk. Dodatkowo wokol ustawiono kilka baz z przeszkod speedballowych. Teren pozwala zarowno na potyczki na duzych odleglosciach jak i podkradanie sie do przeciwnika i walke na male dystanse. Teren naprawde, ciekawy jednak trudno nam bylo sie polapac bez jego znajomosci.

Sama rozgrywka inscenizowala ladowanie Marines na Guadalcanal (kto widzial taka pogode na Wyspach Salomona?) - gralismy jako Japonczycy i naszym zadaniem byla obrona 3 baz oraz znajdujacych sie w nich skrzynek z zaopatrzeniem (tutaj ciekawy pomysl - w skrzynkach byla tasma z naszym kolorem - gdyby czerwoni je zdobyli, mieli prawo "przebrac" 15 zawodnikow w nasz kolor - przy czym po trafieniu zawodnik musialby wrocic do swojego koloru).

Pierwsza godzine jestem w zasadzie w satnie opisac tylko krotkim - "zaparowala mi maska". Doszlismy do jednej z baz, przeszlismy na drugi brzeg strumienia i w zasadzie tyle sie dzialo. Ja nie widzialem nic i po tym jak zaczeli do mnie strzelac po prostu poszedlem do szpitala sie odparowac (tak calkowicie nic nie widzialem, ze zeby trafic do szpitala musialem kilkukrotnie chylkiem zdejmowac maske, zeby utrzymac wlasciwy kierunek). Po chwili odpali tez Adam i Dominika, ktorych podobno ustrzelil ten sam Zly Czlowiek ktory strzelal do mnie (wierze na slowo). Wrocilismy do bazy gdzie spedzilismy 20 minut na operacji Wysusz Maske, ktora cale szcescie zakonczyla sie powodzeniem - mnie przestala parowac, Adamowi tez jakos w miare.

Gdy wyszlismy ponownie na pole okazala sie, ze nasi zepchneli przeciwnika juz pod sam szpital i tam toczyly sie niemrawe potyczki - czerwoni praktycznie nie mogli wyjsc na pole bo wchodzili bezposrednio pod krzyzowy ostrzal (az nas sedziowie musili przegonic troche dalej od ich bazy). Walki byly jednak dosc malo energiczne - ja wystrzleilem moze ze 100 kulek, Adam i Dominika po 150.
Na tym zasadniczo pierwszy scenariusz sie skonczyl... Mnie jeszcze udalo sie odwiedzic baze przeciwnika, bo mailem awarie HP (ostatecznie sie okazalo, ze zakrecil mi sie zawor od mamby) a do naszego szpitala bylo z 800m - jak sie okazalo siedziala tam z polowa druzyny przeciwnika i nie przejawiala duzej wolni powrotu do walki.

Osobne slowa naleza sie Jagiemu i Maciasowi, ktorzy gdzies na poczatku sie urwali i pojawili sie dopiero po zakonczeniu scenariusza - twierdza, ze do kogos strzelali i nawet trafili, a sami zostali niepomalowani. Kraza jednak plotki, ze tak naprawde koledzy obalili 0,7 w lesie za szpitalem

Po zakonczeniu scenariusza wrocilismy na parking - kiedy chwile postalismy i zaczlo nam byc zimno w przemoknietych mundurach (przypominam ca. 6 stopni) doszlismy do wniosku, ze nie warto czekac na drugi sceno i podobnie jak wiekszosc graczy oddalismy sie na z gory upatrzone pozycje...
Sprawdzalem na formu PSI - drugi scenariusz jednak sie odbyl, ale tak na oko to nie zostalo tam wiecej niz 50 osob.

Kilka mysli niepoukladanych:
- jak taka pogoda bedzie na DN, to raczej nie warto jechac - mokro, zmino, szyba paruje - prawie zadnej przyjemnosci z grania,
- kolegom z Skadstam zatrzasnely sie klucze w samochodzie - chyba z godzine probowali go otworzyc za pomoca anteny CB (jak wyjezdzalismy to ciagle nie poprzestali w wysilkach),
- strzelalismy Rampami, Formula13, Blaze - zadne nie pekly przy takiej pogodzie (jak kogos interesuje temperatura niech zajrzy akapit wyzej), niestety jak zamokla lufa kulki nabraly ciekawej wlasciwosci latania torem podkreconym,
- przyjechala TVP cos tam filmowac - pewnie wystapimy w 5 sekundowej migawce ilustrujacej postepujaca degrengolade dzisiejszej mlodziezy,
- Adam i Jagi otrzymuja hnorowa nagrode Zlamanego Markera za zabranie przyciemnianych szybek do masek,
- Olsztyn to zadupie

Po krotce tyle - bylo wesolo, jednak sama gra do najlepszych delikatnie mowiac nie nalezala, glownie przez warunki pogodowe.




Domi - N paź 11, 2009 6:15 pm
" />Nic dodać nic ująć
Ale i tak się cieszę, że tam byłam



Jagi - Pn paź 12, 2009 7:52 am
" />
">Osobne slowa naleza sie Jagiemu i Maciasowi, ktorzy gdzies na poczatku sie urwali i pojawili sie dopiero po zakonczeniu scenariusza - twierdza, ze do kogos strzelali i nawet trafili, a sami zostali niepomalowani. Kraza jednak plotki, ze tak naprawde koledzy obalili 0,7 w lesie za szpitalem
To prawda, godzinę potem prowadziłem już wesołgo paska w kierunku Warszawy ale przez stan upojenia wszystkie karczmy, w których mięliśmy stanąć na obiad jakoś mi szybko przelatywały i w efekcie udało mi się zjechać dopiero do [reklama: on] KFC w Płońsku [reklama: off]


">- Adam i Jagi otrzymuja hnorowa nagrode Zlamanego Markera za zabranie przyciemnianych szybek do masek,
Dziekuję za wyróżnienie ... ciemna i zaparowana szybka + pochmurna pogoda = 550 kulek i tylko jedno trafienie


">- Olsztyn to zadupie
a i mimo tego pochylony nad kupioną u bram miasta mapą, Janek wyprowadził nas "w pole", bynajmniej nie paintballowe

p.s. Janek przespał pół drogi do i z Olsztyna dlatego relacja z rzekomych opadów deszczu po drodze jest niewiarygodna Nawet najeżdzanie na ząbkowane pasy wyznaczające pobocze pod Mławą nie było w stanie wyrwać go ze snu ... tak naprawdę to padało w Warszawie, potem całą drogę było sucho a zaczeło kropić dopiero na miejscu no a potem się rozbujało na dobre ...



Janek - Pn paź 12, 2009 8:18 pm
" />Ja wiem jak bylo! Jak zasnalem, to mnie wywiezliscei gdzie indziej i daltego sie potem droga z mapa Olsztyna nie zgadzala




Jagi - Wt paź 13, 2009 8:40 am
" />http://ww6.tvp.pl/7244,936019,1.view - przewińcie do 8:30

http://www.youtube.com/watch?v=xKe_U7l6mlw



Jagi - Pn paź 26, 2009 8:38 am
" />Ucinając wszelkie domysły i plotki co do mojej i Maciasa gry w Olsztynie, przedstawiam dokumentację foto:

Macias pilnował czy nikt nie idzie:


a ja robiłem Q...

Sabre 1 over and out
Powered by WordPress, ©