ďťż
Malaga - poludniowa Hiszpania




RadAg! - 2009-11-23, 13:40
Pochwale sie jak zwykle swoimi wakacjami. Byc moze ktos bedzie jechal lub byl w Maladze. Jezeli ktos ma zamiar leciec/jechac chetnie podziele sie informacjami.
Pojechalismy z zona do Malagi w zeszly weekend swietowac nasza 12 rocznice bycia para. Caly wyjazd zorganizowala moja zona i byl cudowny mimo tego ze bylismy w Maladze tylko jeden dzien. Lecielismy z UK w sobote. Na miejscu bylismy w sobote ok. 18. Wracalismy w poniedzialek o 12 w poludnie.
Piekne miasto, tzn, zwykle tak naprawde - duze, dzielnice mieszkalne to blokowiska jak w Poznaniu czy innych polskich miastach. Miasto normalne, niewylizane. Spotyka sie meneli czy bezdomnych - to mi sie spodobalo, bo ci ludzie tworza takze pewnego rodzaju klimat i kulture danego miejsca. Starowka przepiekna, bardzo duza, ciasna ale z mnostwem placy, kafejki, puby, restauracje, sklepy czynne do poznych godzin wieczornych. Bardzo jasno, mnostwo ludzi. Cieplo. 24 stopnie, morze dosc chlodne choc niewiele sie rozniace temperatura od Baltyku latem. Plaze do naszych nadbaltyckich sie jednak nie umywaja. Palmy, palmy, palmy - cudowne, mnostwo i bardzo charakterystyczny zapach - jak w poznanskiej palmiarni tyle ze bez smrodu butwiejacych roslin. Flamenco i wino z Malagi to najlepiej przeze mnie zapamietane atrakcje. Wogle hiszpanska kultura jest goraca, robi wrazenie temperament, spontanicznosc...Wino jest slodkie i mocne. Architektura inna, kazdy domek ma tarasik, balkonik, patio. Wszystko wypalone sloncem. Inny swiat tak naprawde a odlegly od UK tyle co Krakow.
Spotkalismy dosc duzo Polakow, razem bawilismy sie na wieczorze flamenco. Jezeli ktos czyta - pozdrawiamy, szczegolnie Ewe i Arka ktorzy mieszkali w tym samym hoteliku.
W sumie nie moge powiedziec nic zlego...tylko tyle ze za krotko i dosc drogo mimo ze sezon w odwrocie. Pyszne zarcie. Chorizo - hiszpanska kielbasa czy szynka ktorej nazwy nie pamietam. Szkoda ze musielismy z miejscowymi porozumiewac sie po angielsku. Duzo ludzi zna tylko pojedyncze slowa, czesc wogle nie mowi. Hiszpanski jest piekny, poza tym mowi nim pol swiata wiec po co maja uczyc sie angielskiego. I, tak jak w innych miejscach na swecie, nie lubia angielskich turystow chyba wiec od razu dodawalismy ze my Polacy . Mam nadzieje ze do nastepnego wyjazdu do kraju latynoskiego bede juz mowil przynajmniej troszke po hiszpansku.




michal_5000 - 2009-11-23, 20:44
No, gratuluję 12 rocznicy oraz wyjazdu...

Akurat przez Malagę tylko przejeżdżałem - ale trochę czasu spędziłem niedaleko Cadizu i ogólnie na południu Hiszpanii, więc dobrze kojarzę ten klimat . Tak jak piszesz, szkoda że mieliście tylko jeden dzień. Ale przynajmniej będziecie mieli powód żeby wrócić, najlepiej w sezonie.

Latynoska kultura już mocno różni się od polskiej czy niemieckiej - faktycznie ich zamiłowanie do fiestowania, sjestowania, itp. jest widoczne na każdym kroku. My również doświadczyliśmy tego, że tubylcy ni hu-hu nie mówią w ŻADNYM obcym języku (w branży turystycznej!!!) - co dla mnie jest żenujące.
Znamienne, że nie widziałem żadnych interesujących samochodów - tak jakby Hiszpanie mieli to w d***. Zupełnie inaczej niż Niemcy, Szwajcarzy, Amerykanie czy Japończycy.

Ale plaże, morze, temperatury powyżej 30st. i ogólny luz do dziś wspominam z wielką tęsknotą . Chciałbym odwiedzic jeszcze Portugalię, tam wybrzeże jest jeszcze piękniejsze.

Aha, z południowej Hiszpanii - polecam Gibraltar.



RadAg! - 2009-11-23, 21:31
Teraz kojarze, byles przecierz autem chyba rok temu w Hiszpanii?
Co do aut nie widzialem zadnego amerykanca nawet Voyagera albo innego klona, motocykli tez jak na lekarstwo.



michal_5000 - 2009-11-23, 21:43
Dokładnie, zrobiliśmy w zeszłe wakacje "wycieczkę" Warszawa-Gibraltar Niestety nie żadnym fajnym autem...




RadAg! - 2009-11-23, 23:43
a czym jechaliscie, przypomnij...



michal_5000 - 2009-11-24, 07:32
Mondziakiem 2.0 TDCI (służbówka). Lubię jeździć, ale trzeci tysiąc kilometrów w tym aucie już trochę męczył... Jednak co V8 to V8.
Powered by WordPress, ©