ďťż
Saltus - relacja
Janek - Pn maja 24, 2010 9:14 pm " />Epizod 0: Zwiedzamy Saltus IX odbył się tym razem w tyleż uroczej co odległej od Warszawy (ok. 6h jazdy) miejscowości Borne-Sulinowo, byłym radzieckim garnizonie w Polsce. Dzięki temu miasto ma troche atrakcji, np. hotel Hilton (7 gwiazdek), przed którym się sfotografowaliśmy: http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 2222911154 Oprócz tego zwiedziliśmy kasyno oficerskie (piękny budynek, niestety jak to określiła właścicielka naszego motelu â âźsam się zapaliłâ): http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 2427319810 http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 8815204482 http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 5949692658 Zwiedziliśmy też bunkier (sztuk 1) z systemu fortyfikacji Wału Pomorskiego: http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 2214821858 Oraz znaleźliśmy ogrodzenie za którym trzymana jest Czupakabra â Adam wykazując się wielką odwagą usiłował nawet na tenże teren wtargnąć, ale ostatecznie zabrakło mu odwagi http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 3464653266 Udało nam się też odwiedzić plażę: http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 0457476930 Pierwszy dzień zakończyliśmy obowiązkową naradą wojenną na której ustaliliśmy, że jak będzie tak będzie po czym udaliśmy się spać. Epizod 1: Wracamy do domu! Dnia następnego o poranku, po wysłuchaniu 3 razy przytaczanego już wczesniej Hymnu Saltusowego, udaliśmy się na parking stawiło się ok. 200 innych Saltusowiczów. Szybko okazało się, że Ahlamabad (czyli my) ma 3,5 km do bazy a Irazal z 500m. Niemniej dzielenie przełknęliśmy ten trudny fragment, choć niektórzy (w tym ja) tak w połowie drogi zastanawiali się dlaczego Bóg tak bardzo nas opuścił, żeby na coś takiego się za własne pieniądze godzić? http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 4110162338 Warto w tym miejscu wspomnieć, że sam las był wyjątkowo urokliwy i czasami człowiek czuł się jak na wycieczce w lesie â można było siąść i podziwiać. Epizod 2: X7 Nie dane nam było jednak zbyt długo obijać się w bazie, bo wkrótce razem z bliźniaczym oddziałem Sokoł 1 składającym się z Zubrów (my byliśmy Sokołem 2) wyruszyliśmy na akcję (warto dodać, że jako że było nas tylko 5-ciu dołączono do nas przesympatycznego kolegę z XIII Plutonu). Pierwsze zadanie w naszym wykonaniu miało na celu zdobycie tytułowego wzgórza X7 (nie chodzi o marker ) â natacie ok. 30 osób na jakieś dziesięć skończyło się oczywiście naszym zwycięstwem, przy czym â ja niestety dość szybko poległem i wykonałem 3 kilometrowy spacer do bazy i z powrotem, tylko po to żeby zaraz po powrocie dostać od swojego i manewr powtarzać. Jako, że kontratak wygnał większość z nas do bazy w celu uleczenia się udaliśmy się na zasłużony spoczynek. Epizod 3: Zaczepiamy Nie był on jednak długi â wkrótce ruszyliśmy nasypem kolejowym w celu obrony X7 oraz nawiązania kontaktu z przeciwnikiem. http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 6269297698 Po kolejnych kilku kilometrach dość długim marszu spotkaliśmy duży oddział przeciwnika ale pomimo zbliżonych sił (operowaliśmy razem z Sokołem 1) w wyniku mętnych rozkazów z naszego HQ i dużego niezdecydowania naszego dowódcy do walki nie doszło a przeciwnik przebił się na nasze tyły. Sokół 1 wyruszył go ścigać, a my zostaliśmy bronić X7 gdzie wkrótce zaatakowały nas przeważające siły⌠naszych. Szczęśliwie obyło się bez strat (Wróbel był trafiony ale go wyleczyliśmy) i wkrótce okazało sie, że w naszym HQ coś się komuś pomyliło i kazał naszym atakować X7, które rzekomo miało być zajęte przez wroga. Po tym incydencie posiedzieliśmy jeszcze trochę na X7 gdy przyszedł rozkaz przeniesienie się do obrony wybrzeża, gdzie przeciwnik połączył grupę która się przebiła z desantem z wody (swoją drogą ciekawe czy dostaną punkty karne za użycie pojazdu mechanicznego, bo łódź była z silnikiem) â niestety jako że było to dość daleko, zanim przybyliśmy nasze oddziały broniące się na miejscu zdążyły polec a i my wkrótce ulegliśmy przewadze liczebnej przeciwnika, choć kilku odesłaliśmy do bazy. Epizod 4: O jeden most za daleko Powyższym miłym występem zakończyliśmy część dzienną saltusa i udaliśmy się na zwiedzanie okolic bazy gdzie odkryliśmy wysoce urokliwy most w stanie rozpadu, na którym Jagi z Adamem zamierzali kręcić film przygodowo-pornograficzny co z powodów różnych nie doszło ostatecznie do skutku (o szczegóły proszę dopytywać zainteresowanych ). Zajęliśmy się także odpoczywaniem, bo po wszystkich atrakcjach tego dnia nogi zaczynały nam już, mówiąc wprost â wchodzić do dupy. http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 9779590578 Następną akcję planowaliśmy dopiero po zmroku⌠Epizod 5: Podaj hasło! Po zapadnięciu zmroku postanowiliśmy zapolować na Chupacabrę. Wybraliśmy się z naszej bazy początkowo na jedno z bronionych przez naszych wzgórz gdzie okopywały się Żubry. Po chwili siedzenia okazało się jednak, że akcja zaczepna planowana jest dopiero na 2 w nocy a my nie mieliśmy ochoty ani nie byliśmy przygotowani na nocne siedzenie w okopie, więc postanowiliśmy działać sami. W Egipskich ciemnościach, rozświetlanych tylko nieco połową księżyca, wyruszyliśmy w 6-ciu zdobywać strategiczną lokację - przejście około kilometra zajęło nam około godziny (było tak ciemno, że nie mogliśmy znaleźć ścieżki prowadzącej do celu). Już po zbliżeniu się do obiektu, prawdopodobnie nigdy byśmy go nie znaleźli gdyby nie przypadkowy wystrzał a potem odgłos PMR-ki u przeciwnika. Zebraliśmy się na krótkie zebranie sztabowe, na którym ustaliliśmy, że dzielimy się na 3 drużyny - Jagi (pseudonim operacyjny "Choinka", ze względu na przebijające z kieszeni światło chemiczne) i Wróbel mieli narobić hałasu i odwrócić uwagę od pozostałych (Kaczor i Mike oraz ja i kolega z XIII Plutonu). Zaraz po rozpoczęciu naszego planu nastąpiła wiekopomna akcja "Podaj hasło!", jednak tutaj musicie zaczekać na relację Wróbla, bo obiecałem, że nie odbiorę mu tej przyjemności Już po powyższym incydencie zaczęliśmy się skradać do przeciwnika - wrażenia niezapomniane, idziesz krok po kroku, serce wali tak, że prawie nic nie słyszysz a każdy cień wydaje Ci się przeciwnikiem. Wokoło absolutna niemal cisza, zakłócona tylko skrzekiem przelatującej sowy. Z kierunku w którym zlokalizowaliśmy bazę przeciwnika błyska tylko od czasu do czasu czerwone swiatełko, które pozwala nam się na nią kierować. W pewnym momencie ciszę przewywają okrzyki i gwałtowna strzelanina, Jagi zapala latarkę i po chwili zostaje trafiony razem z Wróblem, a ja z kolegą biegiem atakując od boku wpadamy na leżących w krzakach obrońców. Po chwili dostaje też Kaczor a w krzakach ukrył się tylko Mike, który po chwili się do nas wycofał. Okazało się, że owo magiczne czerwone światełko, które nas na wroga naprowadzało, było światłem noktowizora pierwszej generacji, przez co gdy tylko podeszliśmy w zasięg efektywnego widzenia noktowizora dostaliśmy straszny łomot. Niemniej akcja warta była zachodu i pomimo, że nie odnieśliśmy sukcesu bawiliśmy się świetnie. Niemiłym akcentem był tylko fakt oskarżenia nas przez dowództwo o niemal doprowadzenie do klęski Ahlamabadu na Saltusie â rzekomo przeciwnik rozjuszony naszym atakiem mógł ruszyć do boju i zająć nam całe pole (do czego oczywiście nie doszło, bo ataku bez noktowizji mogli próbować tylko tacy pomyleńcy jak my). Epizod 6: Orły Dezerterzy Po nocnej akcji bojowej większość z nas (z wyjątkiem chyba tylko Kaczora) nie słyszała nawet, że o 4 rano robiono pobudkę na jakąś akcję bojową. Ostatecznie pierwszy do natarcia ruszyłem ja, razem z Legionem Chotomów â zajęliśmy jeden z odległych punktów i pilowaliśmy przez ponad 2h, przy czym pod koniec, gdy już skończyły się wysoko punktowane godziny (co godzinę trzeba było robić wpis w punkcie w celu otrzymania punktów za kontrolę) się tak znudziliśmy, że część spała a reszta w tym ja zdjęła maski i gadała o przysłowiowej dupie Maryni. W takim stanie zaatakował nas przeciwnik â przy okazji wykonując akcję która spowodowała, że ciesze się, że nie pojechaliśmy z Hadesem. Fugas zaczął najpierw do nas strzelać a potem darł mordę, że jesteśmy wyeliminowani bo część nie miała masek (ja akurat zdążyłem założyć zanim zaczęli strzelać, ale dosłownie w tej samej sekundzie) â pewnie liczył na to, że jak komuś wybije oko to się nie będziemy sprzeczać, że nie mieliśmy masek. Po krótkiej pyskówce ostatecznie się zebraliśmy i jako wyeliminowani sobie poszliśmy do bazy. Tam już całym oddziałem dołączono nas do grupy szturmowej, która miała wejść głęboko na teren przeciwnika, jednak w kolejnym rozsądnym inaczej posunięciu naszego dowództwa zawrócono nas z połowy drogi do obrony terenu, do którego nie mieliśmy szans dotrzeć na czas. Oczywiście gdy dochodziliśmy mijaliśmy już tylko wyeliminowanych przeciwników, którzy wszyscy polegli w ataku. Na kolejne zbieranie grupy szturmowej odpowiedzieliśmy prostym żołnierskim âźSP....R....â i udaliśmy się odbijać kolejne godziny kontroli na jakimś mało ważnym punkcie â w zasadzie tylko ja nauczony porannym doświadczeniem starałem się rozglądać po okolicy. Tak upłynęły nam ostatnie 2 godziny Saltusa, co zresztą widać na poniższym zdjęciu. http://picasaweb.google.com/jan.domanik ... 7585885874 Epizod 7: The End Po wszystkim czekało nas jeszcze tylko sprzątanie, pakowanie (na szczęście na koniec można już było podjechać samochodem pod bazę, gdyż w innym wypadku moje zwłoki spoczywałyby gdzieś na terenie Bornego) i straszliwie zmęczeni ale jednak bardzo zadowoleni opuściliśmy teren rozgrywki. Całe szczęście już za rok kolejny Saltus Wszystkie zdjęcia dostępne oczywiście tutaj -> http://picasaweb.google.com/jan.domanik/SaltusIX# (zgrałem też zdjęcia Jagiego i Wróbla) Kilka luźnych uwag i przemyśleń: 1. 6 osób to za mały oddział, żeby mógł coś zdziałać sam na takiej grze. 2. Wystrzelałem około 600 kulek + 200 w drzewo. 3. Jeśli następny Saltus będzie rozgrywany w tym samym miejscu musimy skombinować sobie jakiś pojazd wodny (muszę odszukać mój ponton). 4. Na przyszły rok warto się zastanowić czy nie zrobić zrzuty na noktowizor. 5. Drugiego dnia było mi już tak ciężko, że nie nosiłem nawet aparatu 6. Pogoda była wspaniała. 7. Nigdy nie słyszałem o kimkolwiek kto miałby mocniejszy sen niż Jagi 8. Myślę, że przeszliśmy przez te dwa dni ok. 25-30 km. Wróbel - Pn maja 24, 2010 9:30 pm " />Niestety nie posiadam takich zdolności. Jako bohater tej akcji powinieneś sam to opisać. To co właśnie czytałem jest najlepszym dowodem. Jagi - Pn maja 24, 2010 9:32 pm " />moge ja, ja ja.... moge...proooszeeee Wróbel - Pn maja 24, 2010 9:34 pm " />Jagi jedziesz Janek zapomniałes o eskorcie goscia. Kaczor - Pn maja 24, 2010 9:43 pm " />Janek , pięknie napisane. Ja jeszcze od siebie opiszę jedną akcję która miała miejsce 1-go dnia. Po naszej porannej akcji zdobywania wzgórza w polu został tylko Mike i Adam który w miedzyczasie też dostał. Ja z resztą sokoła 2 ( 4 osoby) i 3 braćmi z sokoła 1 udaliśmy się do pkt X3. Dosłownie przyszliśmy w ostatniej chwili bo tylko dołaczyliśmy do chłopaków przeciwnicy przypuścili szturm który został odparty dzięki manwerowi oskrzydlającemu wukonanemu przez część sokoła 1. Po odparciu szturmu dowódzctwo potwierdziło rozkaz pilnowania dalej pkt X3. Po jakiejść godzinie, przyszedł rozkaz o wymarszu na X4 (który notabene rano zdobywaliśmy) i znalezieniu wysoce pkt przesyłki , tzw cargo. Ruszyliśmy pod X4 i tyralierą weszliśmy na wzgórze. W odległości ok 200 m od nas poruszał się oddział wroga. I w tym momencie zaczeła się akcja, a wydarzenia potoczyły sie w zawrotnym tempie. Po pierwsze sokół 1 znalazł cargo. Po drugie okazało się że wróg naciera na nas od strony ich bazy , jednocześnie próbując zamknąc nas w kotle flankując nasze oba skrzydła. Pod ogniem kryjąc oba skrzydła wycofywaliśmy się w strone "austostrady" (to najbardziej uczęszczana leśna droga). I kiedy już się wydawało że atak na skrzydła został odparty a naciskający nam na pięty oddział został z tyłu, weszliśmy w sam środek bitwy o skrzyżowanie na autostradzie. Co tam sie działo, chaos , nie do ogarnięcia, gosciu ze zwiadu który niósł cargo mówi żeby przeczekać , Sepp ( dowódca sokoła 1) mówi żeby atakować i się przebijać do naszych . Efekt był taki że w miedzyczasie mały oddział przebił się do nas z bazy i zabrał zwiad z ładunkiem, a my mocnym atakiem odepchneliśmy przeciwnika od skrzyżowania i drogi na nasyp. Jak dla mnie jedna z fajniejszych akcji. Co do samego dowodzenia to na plus było to że nawet schodząc na trafieniu zawsze mogłeś trafić do swojej drużyny, nie było chaosu komunikacyjnego. Na minus to wszyscy jesteśmy zgodni że bylo za duże rozdrobnianie sił i czasami lekka panika HQ co do newralgicznych pkt. Tak czy inaczej z mojej strony szacunek za dowodzenie bo nie jest to proste. Co do potrzebnych rzeczy to poza nokto ja bym jeszcze wpisał na liste dobre radiostacje np navcomy. Kebeb, Kebab padree - Pn maja 24, 2010 9:44 pm " />Super opowieść:) Janek kronikarz z Ciebie pierwsza klasa:) Pogodę to faktycznie mieliście super. Janek - Pn maja 24, 2010 9:48 pm " />Faktycznie zapomnialem, ale juz mnie Kaczor uprzedzil Generalnie rzecz biorac bylo genialnie - kazdemu komu nie przeszkadza, ze calosc znacznie czesciej przypomina wycieczke do lasu niz paintball zdecydowanie polecam. Jagi - Pn maja 24, 2010 10:00 pm " />no dobra... to zacznę od tego że navigator Wróbel powinien wyedytować opis Janka bo widocznie dzień regeneracji to za mało i ostatnie co zapamiętał to to że ex Statkowy Revi mu nie odpalił i już szedł po swojego X7 zanim mu Revi zreanimowałem stąd to zamiłowanie do X7 w którym defacto przez całego Saltka ani razu nie byliśmy. Potem wyruszyliśmy w teren i na dzieńdobry Janek przemaszerował ze 6 km więc mu pamięć siadła, rozumiem No dobra ... akcja "podaj hasło" Godzina ok 2330 w ciemnym lesie namierzyliśmy już punkt strategiczny wroga i po krótkiej naradzie przeprowadzonej przy użyciu mapki i światła chemicznego pod hełmem Mikea podzieliliśmy się na 3 dwuosobowe oddziały. Ja i Wróbel - oddział hałasujący odciągający uwagę wroga ... z racji wspomnianej choinki bo świeciło mi się złamane za wczasu światło chemiczne w kieszeni, LCD i Rotor Janek i kolega z plutonu XIII środek, Kaczor i Mike lewa flanka ... Odeszliśmy z Wróblem dosłownie 10 metrów za zakręt, Kaczor też się oddalił z Mike'kiem na swoją flankę gdy usłyszeliśmy głos. Janek: "Podaj Hasło" Głos: Hasło Janek: "to ty podaj hasło" 2 strzały kilka słów niecenzuralnych jeszcze kilka strzałów Chwilę siedzieliśmy z Wróblem w krzaczorach czekając na rozwój sytuacji, nagle Wróbel wstał i poszedł za zakręt, poszedłem za nim ale już wracł i dławiąc się ze śmiechu opowiedział mi co się stało. Otóż prawdopodobnie czujka bazy na którą się zasadzaliśmy weszła naszym chłopakom na plecy święcie przekonana że to "swoi". Nie mogąc dogadać się w sprawie hasła kolega z XIII plutonu od razu wziął gościa na muszkę a Janek przystawił koledze lufę do klatki piersiowej, złapał go za lufę i odciągną w dół i jeszcze chwilę próbował wydusić hasło z delikwenta. Gdy okazało się że kolega nie ma pojęcia o naszym nocnym haśle kolega z plutonu odpalił mu dwie kule a Janek cofnął się może o krok i palec mu drgnął ... 3 razy Kolega przeciwnik był tak bardzo przekonany że oberwał od swoich że kłucił się aby go cytuję "teraz kurwa odprowadzili do HQ" Wnioski: - grając na Saltusie warto mieć kamizelkę - wchodząc komuś na plecy, trzeba mieć nomen omen ślepe szczęście żeby wejść na ostoję spokoju Janka, każdy inny pojechałby pół spłuczki i poprawił butlą I na koniec Janku, zmartwię Cię, kolejny Saltek już we Wrześniu a nie za rok, ważny bo jubileuszowy 10'ty a i chętni już są padree - Pn maja 24, 2010 10:05 pm " />hahaha normalnie oczami wyobraźni jak to widzę to sikam ze smiechu:) emce - Wt maja 25, 2010 8:17 am " /> ">I na koniec Janku, zmartwię Cię, kolejny Saltek już we Wrześniu a nie za rok, ważny bo jubileuszowy 10'ty a i chętni już są Tak, na przykład ja dwa tygodnie temu zgłaszałem akces Jagi - Wt maja 25, 2010 8:35 am " /> ">Powyższym miłym występem zakończyliśmy część dzienną saltusa i udaliśmy się na zwiedzanie okolic bazy gdzie odkryliśmy wysoce urokliwy most w stanie rozpadu, na którym Jagi z Adamem zamierzali kręcić film przygodowo-pornograficzny co z powodów różnych nie doszło ostatecznie do skutku (o szczegóły proszę dopytywać zainteresowanych). Aby nie było niedomówień, chodziło o to, że Adam zainspirowany wysokością i konstrukcją mostu oraz urokiem okolicy, postanowił pobić rekord guinessa w kategorii robienia kupy z jak najwyższego mostu. Konstrukcja mostu pozwalała dość wygodnie wykonać tą operację. Ja usłyszawszy o Adama pomyśle zaproponowałem nakręcenie próby bicia rekordu na aparat, jako że czasu na ściąganie komisji z Guinessa nie było, musięlismy mieć jakiś materiał dowodowy. W efekcie cała sprawa rozeszła się po kościach, nie do końca wiem czy Adam rozmyślił się czy też "spiął" w sobie po nocnej akcji i nie był w stanie podjąć próby bicia rekordu. Kilka razy znikał nam niepostrzeżenie na most podczas pobytów w bazie, może chciał zrobić najpierw próbę bez mediów zanim zobaczą to miliony ... tego się już nie dowiemy Wniosek: Chyba powinniśmy zabierać na Saltusy choć jedna dziewczynę, sanitariuszkę, która dbałaby trochę o nasze zachowanie w bazie, powyższa sytuacja oraz inne tematy jakie podejmowalismy podczas tego trzydniowego wyjazdu w męskim gronie bardzo by za tym przemawiały pbmike - Wt maja 25, 2010 6:15 pm " />Zapomnieliście o innej fajnej akcji. A mianowicie... Wraz z cała ekipa bronilismy drogi pomiedzy 3a a 4a. W miedzyczasie Sokół 1 poszedł odbijać 1X, gdzie desanty robił przeciwnik. Wezwali nas na wsparcie niestety nie dotarliśmy na czas. Jako, że wydawało nam się, że przeciwników jest mało, ruszyliśmy na nich żeby ich okrążyć. Po krótkiej wymianie było ich o dwóch mniej. Jednak przeciwnik był w sile około 15 a nas było 6. Zaczeli nas oskrzydlać. Na początku poległ Kaczor który dostał w spłuczkę, jedna w międzyczasie wyeliminowaliśmy kolejnego. Jagi, Wróbel i kolega z XIIIgo bronili się na dole. Po odpadnięciu Kaczor zrobiłem samobójczy szturm, który zaowocował kolejnym wyeliminowanym niewiernym. Jednakże przeciwnicy w sile 3 lub 4 zaczęli nas okrążać. Janek próbował pomogać mi ogniem ale ja podniosłem rękę a on dostał. Jak się później okazało, nie miałem splata, a przeciwnicy stwierdzili ze jednemu zostało 100 kulek a drugi jest już pusty. Szkoda troszkę bo można było ich wyeliminować ale akcja i tak świetna. Janek - N maja 30, 2010 10:40 pm " />Wygralismy Ahlamabad - 4215 Irazal - 3765 http://www.pretorians.pl/phpBB2/phpBB2/ ... php?t=1777 Jagi - Pn maja 31, 2010 6:51 am " />Hooah ! na pewno nasz piknik przy punkcie kontrolnym przyczynił się do kilku punkcików na koniec |